sobota, 31 grudnia 2016

Najlepsze 365 dni



W zasadzie, to nigdy nie bawiłem się, nawet przed samym sobą, w jakieś podsumowania. Bo może i nie było ku temu żadnych powodów. Owszem, wcześniej też były jakieś osiągnięcia, sukcesy. Nawet całkiem spore. I podobnie miało być w 2016. To miał być kolejny, niczym nieróżniący się od pozostałych, rok. Pomyliłem się. I to nawet bardzo. 

Dlaczego? Po prostu - lepszego roku sobie nie przypominam. Oto kilka powodów:

piątek, 30 grudnia 2016

Fundamenty - Rozdział VII

Czachor stał obok Wojciechowskiego, który już trzeci raz, z niemałą irytacją, naciskał dzwonek domu, sąsiadującego z działką posła Strzelińskiego. Coraz bardziej odczuwał, palące go w krótko przystrzyżoną  głowę, lipcowe słońce. Komisarz uznał, że są jednak jakieś plusy tego "zesłania". Wkrótce miała nadejść fala upałów, sięgających nawet trzydziestu paru stopni. Mając jezioro kilkaset metrów od pensjonatu, mógł się w nim przynajmniej schłodzić. Postanowił, że w najbliższym czasie musi odwiedzić tę, jak to określiła pani Mazur, urokliwą plażę. Może podczas porannego joggingu? Tak. W końcu trzeba było wrócić do biegania. Zadbać o siebie.
– Na chuj te domy takie duż... –  zaczął poirytowany Wojciechowski po kolejnym naciśnięciu dzwonka, gdy akurat otworzyły się drzwi.
Stała w nich około trzydziestoletnia kobieta o całkiem zgrabnej sylwetce. Na ich widok zdziwiła się, może nawet trochę wystraszyła.

czwartek, 29 grudnia 2016

Fundamenty - Rozdział VI

Maciek zatrzymał kia'ę na podziurawionej drodze, stawiając tylko jedno koło na piaszczystym poboczu pod czyimś płotem. Wysiedli z auta. Przemek wziął głęboki wdech i wyprostował plecy, rozciągając je do tyłu. Czuł jeszcze trochę skutki wczorajszej imprezy. Wypił więcej niż Czachor, ale nie można było powiedzieć, że się schlał. Dzisiaj był jednak raczej małomówny i nie odzywał się zbytnio. Mogło wydawać się to dziwne, zważywszy na fakt, że jeszcze przed kilkoma godzinami buzia mu się nie zamykała.
– To tutaj. –  Król wskazał ręką na rozkopaną działkę.
Podeszli bliżej. Teren nadal był ogrodzony żółtą policyjną taśmą. Można by było teraz o niej powiedzieć, że robiła za ogrodzenie i wyznaczała granice działki. Po prawej znajdował się dosyć ładny i stosunkowo nowy, murowany dom o kremowych ścianach i czerwonej dachówce. Po lewej natomiast rozciągały się nieużytki, a jakieś dwieście metrów dalej zaczynał się już las. Przeszli pod taśmą i podeszli do rozkopanego w nietypowy sposób, jak na budowę, miejsca.
– W czwartek, gdzieś koło piętnastej, robotnicy kopiąc dół pod fundamenty odkopali czaszkę i nas wezwali –  wyjaśnił aspirat. –  Resztę wykopali nasi technicy.

środa, 28 grudnia 2016

Fundamenty - Rozdział V

Dyskusja o polityce krajowej, międzynarodowej, a nawet lokalnej trwała jeszcze z co najmniej dwie godziny. Przerywana była tylko mniej lub bardziej z nią związanymi żartami. Artur wrócił do pensjonatu około trzeciej w nocy. Pamiętał, że nastawił sobie budzik na ósmą. Film mu się urwał mniej więcej w momencie, gdy położył się do łóżka. Kiedy się obudził, czuł się tak jakoś przyjemnie. Trochę pewnie z powodu tego, że tak łatwo zintegrował się z nowymi kumplami, trochę z powodu Małgosi. Fajna jest –  pomyślał wstając z łóżka. Nawet nie zorientował się, kiedy na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Pamiętał te jej spojrzenia. Mało która kobieta tak na niego patrzyła. A jeśli już patrzyła to bardzo, bardzo dawno. Czasem czuł, jakby czegoś mu w życiu brakowało. Jednak kiedy wzywano go do tragicznie zakończonej awantury domowej, jeszcze bardziej utwierdzał się w swojej decyzji. Zresztą nie wyobrażał sobie tego za bardzo. Nie zarabiał dużo. W zasadzie zarabiał mało. Jak miałby z tego utrzymać rodzinę? Jak każdy mężczyzna, źle by się czuł, gdyby ten obowiązek spadł na jego żonę. Poza tym był jeszcze jeden powód, być może najważniejszy ze wszystkich.

wtorek, 27 grudnia 2016

Fundamenty - Rozdział IV

Wysiedli z nowiutkiej hondy civic, którą Przemek zaparkował za budynkiem klubu i ruszyli do wejścia. Czachor był nieco zdziwiony, że policjant jeździ takim samochodem. Nie był może bardzo drogi, ale z pewnością przekraczał możliwości finansowe polskiego policjanta. Samotnego  policjanta –  uświadomił sobie po chwili. Większość funkcjonariuszy w jego wieku miało przecież żony, które, często lepiej zarabiające, w znaczącym stopniu finansowały męskie zachcianki swoich mężów. Jemu odpowiadało jednak tak, jak było. Nie miał zamiaru tego zmieniać.

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Fundamenty - Rozdział III

Artur wyszedł z komendy przy Pułaskiego przed siódmą. Zanim wsiadł do samochodu, jeszcze raz przeczytał adres pensjonatu, który zapisał mu podinspektor Górski, naczelnik suwalskiego wydziału kryminalnego. Oszczędności –  przemknęło mu przez myśl. Normalnie powinni byli go przecież zakwaterować w jakimś hotelu, a nie wiejskim pensjonacie. Po chwili uznał jednak, że jest być może zbyt wymagający. Przecież to nie była weekendowa delegacja, a dłuższy pobyt. Nie chciał używać tego słowa, oddalał je w myślach, ale wciąż krążyło w jego głowie. Tak, to było trochę takie zesłanie. Niby korzystna zmiana, oderwanie od szarej i bolesnej, ostatnimi czasy, rzeczywistości. Takie wakacje. Takie pierdolone wakacje –  pomyślał ironicznie i nawet jakby z przekąsem uśmiechnął się pod nosem.

niedziela, 25 grudnia 2016

Fundamenty - Rozdział II

Był niezadowolony. Nie chciał brać niczego trudnego. Nie chciał też wyjeżdżać. Dlaczego nie mógł mu dać jakiegoś zabójstwa kuchennego albo pijackiej awantury, która zakończyła się śmiercią jednego z jej uczestników? Pojedzie do Suwałk i co? Najpierw spędzi kupę czasu przeglądając zgłoszenia o zaginięciach i odwiedzaniu rodzin zaginionych. Jeżeli w końcu uda się zidentyfikować zwłoki, to kolejne mnóstwo czasu spędzi na próbie odtworzenia wydarzeń sprzed pięciu, dziesięciu, może nawet piętnastu lat. A sprawa i tak zakończy się pewnie umorzeniem. Mieli sam szkielet i pozostałe na nim rozkładające się ubrania. Praktycznie zero śladów, zero punktów zaczepienia. Do tego miejsce. Mała wioseczka. Znał specyfikę śledztw w takich miejscach. Ludzie nawet jeśli coś wiedzą, to i tak tego nie powiedzą. Albo ze strachu, albo z niechęci do policji. Czasami zastanawiał się, ile spraw udałoby się rozwiązać, gdy złamać tę cholerną zmowę milczenia. Bezsensowną zmowę milczenia, z którą zapewne znów przyjdzie mu się zmierzyć. W grę wchodziły też jakieś gangsterskie porachunki z lat dziewięćdziesiątych albo początków dwudziestego pierwszego wieku. W takim wypadku sprawa była raczej z góry skazana na niepowodzenie. W myśl starej zasady –  oczy widzą, uszy słyszą, usta milczą – nie dowiedzą się zupełnie niczego. W takim przypadku dochodziły także wątki zagraniczne ze względu na bliskość granicy białoruskiej oraz litewskiej. Jeżeli zabójstwo miało związek, z jakże tutaj popularnym, przemytem, wykrycie i ujęcie sprawcy będzie niezwykle trudne. Komisarz miał zresztą cichą nadzieję, że sekcja mimo wszystko wykaże, iż zgon nastąpił z przyczyn naturalnych lub też w związku z brakiem możliwości ustalenia danych denata, sprawa trafi do umorzenia, a on, po góra tygodniu, wróci do Białegostoku.

sobota, 24 grudnia 2016

Fundamenty - Rozdział I

To był trudny rok. Komisarz Artur Czachor zostaje oddelegowany przez swojego przełożonego do Suwałk. Ma pomóc miejscowej policji w rozwiązaniu zagadki szkieletu, znalezionego na działce jednego z posłów. Sprawa tylko z pozoru wydaje się błaha. Wkrótce po przyjeździe policjanta do podlaskiego miasta, polityk zostaje ugodzony nożem we własnym domu. Rozpętuje się medialna burza.
Tajemnice z przeszłości, zmowa milczenia, elity władzy, mafia, służby specjalne, lokalne układy, a także mroczne zakamarki własnej przeszłości - to wszystko, z czym będzie musiał zmierzyć się komisarz z Białegostoku. Na dodatek w jego życiu pojawi się osoba, która zmieni dotychczasowy sposób postrzegania przez niego świata o sto osiemdziesiąt stopni.

W końcu. Dzisiaj publikuję pierwszy rozdział "Fundamentów". Nadal nie do końca wierzę w to, że się udało. 10 miesięcy, ponad 600 stron. Były chwile zwątpienia, rezygnacji. Szczególnie teraz, kiedy dzień w dzień spędzałem po kilka godzin przed ekranem laptopa, pracując nad redakcją swoich tekstów (oczy dymią :O !)

Dzisiaj też link do bloga trafi, razem ze świątecznymi życzeniami, do moich znajomych. Choć na podziękowania przyjdzie jeszcze czas (zacząłem je sobie układać w głowie, kiedy byłem już mniej więcej w 3/4 tekstu), chciałbym już teraz podziękować za to, że jesteście. Po prostu. Za to, że codziennie mnie inspirujecie, uczycie czegoś nowego, motywujecie. Dziękuję.

Nie wiem, jak wyszło. Ocenicie Wy. Miłego czytania :) !

A tych, którzy chcieliby lepiej poznać komisarza Czachora, zapraszam TUTAJ na pilotażowe opowiadanie Nic o mnie nie wiecie .

Michał Kułakowski

Fundamenty

– Zaniedbałeś się, Artur –  rzucił w stronę podwładnego inspektor Janusz Dembowski, po czym jakby łagodnie się uśmiechnął.
Rzeczywiście, komisarz Artur Czachor mógłby wyglądać troszkę lepiej. Miał podkrążone oczy, był niedokładnie ogolony. Jego koszula była niedoprasowana, a kołnierz z jednej strony niedbale sterczał. Patrząc na niego można było odnieść wrażenie, że jest nieco oderwany od rzeczywistości, zagubiony. Zapewne było w tym coś z prawdy. Trzydziestoparoletni policjant nie mógł się odnaleźć od czasu śmierci swojej matki. Miał tylko ją. Ojciec zginął w wypadku podczas pracy na budowie, gdy Artur miał siedem lat. To ona mu gotowała, prała, prasowała, dbała, żeby jakoś się prezentował.  Od roku musiał radzić sobie z tym sam. Nie miał żony, nie miał nikogo kto mógłby się nim zaopiekować, zatroszczyć o niego. Nie można było powiedzieć, aby był nieporadny czy niesamodzielny –  raczej nie przywiązywał zbyt dużej wagi do tego jak wygląda, co je, ile czasu śpi.
– Musisz coś z sobą zrobić. –  Kontynuował inspektor. –  Wiem, że ten rok był dla ciebie dosyć trudny, ale trzeba jakoś żyć dalej. Nie możesz się załamywać, Artur. To co wtedy...–  zawiesił głos i spojrzał na komisarza.

czwartek, 22 grudnia 2016

Nic o mnie nie wiecie cz. III (pilot)

Popełnił błąd. Miał tego świadomość. Czy żałował? Chyba raczej nie. Na pewno nie tych wszystkich chwil, tych momentów, kiedy byli razem. Inni powiedzieliby, że wyrządzał temu chłopakowi straszną krzywdę. Ale inni nic o nich nie wiedzieli. Kochali się. Był o tym przekonany. Dawał mu to, czego nie potrafił dać nikt inny. Miłość, ciepło, zrozumienie. Tylko oni dwaj potrafili to zrozumieć. Nikt poza nimi. Na pewno nie Jadzia. Tak naprawdę w ich małżeństwie nie układało się już od wielu, wielu lat. Nie umiała zaspokajać jego potrzeb. Nie słuchała go. Czuł się osamotniony. Brakowało mu kogoś. Dlatego cały czas szukał. I w końcu znalazł. Na początku nie mógł w to uwierzyć. Nie chciał w to uwierzyć. Jednak dopiero wtedy odkrył swoją prawdziwą naturę. To czego poszukiwał w zasadzie od młodości. Nie potrafił wrócić do swojego poprzedniego, monotonnego, nieszczęśliwego życia.

środa, 21 grudnia 2016

Nic o mnie nie wiecie cz. II (pilot)

Dziewczyna była niezła. Pociągało go jej smukłe, ładnie wyrzeźbione ciało. I ten ujmujący, magnetyczny wzrok. Na początku czuł się trochę głupio. Nawet bardziej niż trochę. W końcu miał żonę. Ale przecież nie robił nic złego. Tylko patrzył. Coraz chętniej. Jego, wygaszone od wielu miesięcy, pożądanie zaczynało teraz dochodzić do głosu. Chciał, żeby jak najczęściej obracała się w jego stronę. Chciał na nią patrzeć. Mogłaby mu dać to, czego już od dawna, nie potrafiła jego Ela. Chciałby ją... Bał się to nazwać. Oddalał od siebie tę myśl. Chociaż z każdą minutą spędzoną w tym klubie, było mu coraz trudniej. Szczególnie dlatego, że jego żądze zaczynały się już przejawiać nie tylko w postaci duchowej.

sobota, 17 grudnia 2016

Nic o mnie nie wiecie cz. I (pilot)

Dzisiaj mija dokładnie rok od dnia, w którym zacząłem pracować nad "Fundamentami". Była nawet mniej więcej ta sama godzina, co teraz. Szczerze mówiąc, nie liczyłem na to, że uda mi się to skończyć. Kiedy, być może trochę z nudów, siadałem do pisania, na dysku mojego komputera było już kilka, jak i nie kilkanaście, zaczętych opowieści. Los "Fundamentów" potoczy się podobnie - tak wtedy myślałem. Stało się jednak zupełnie inaczej i ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu w październiku tego roku postawiłem ostatnią kropkę. Dlaczego akurat tym razem mi się udało? To raczej historia na oddzielny wpis.
Nie myślałem jeszcze o papierowym wydaniu. Na razie chciałbym podzielić się z Wami efektami mojej pracy. W miarę możliwości, będę regularnie publikował kolejne rozdziały powieści na blogu. Czytajcie, komentujcie, piszcie do mnie. To Wasza opinia, jako Czytelników, jest dla mnie najważniejsza.
"Fundamenty" to powieść dosyć pokaźnych rozmiarów. Po jej napisaniu uznałem, że warto byłoby Was zapoznać z jej głównym bohaterem - komisarzem Arturem Czachorem. Przygotowałem zatem opowiadanie, którego pierwszą część publikuję już dzisiaj. Miłej lektury :) !


Michał Kułakowski

Nic o mnie nie wiecie

W gabinecie dyrektorki gimnazjum panowało milczenie. Może to i dobrze – pomyślała kobieta, wciąż patrząc na siedzących przed nią rodziców. Chociaż akurat w przypadku tego człowieka, coś było nie w porządku – stwierdziła z niepokojem. Zawsze go odczuwała, ilekroć rozmawiali. Ale to było dosyć racjonalne podejście. Jego miesięczna pensja w porównaniu do jej poborów... Jego znajomości, a jej znajomości... Szkoda gadać. Pocieszała się tylko faktem, że nawet w jego życiu nie wszystko jest idealne.
-Ja tego tak nie zostawię – usłyszała, dobrze sobie znaną, formułkę. Tylko ton jego głosu był jakiś dziwny, wręcz nienaturalny. Taki spokojny, jakby siedzący przed nią człowiek nie był w ogóle zdenerwowany.
-Panie Andrzeju jest mi naprawdę bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji – odpowiedziała machinalnie. Dla większości rodziców to by wystarczyło. Ale na pewno nie dla niego.
Mężczyzna, ubrany w jasnoszarą marynarkę, spojrzał na swojego Rolexa.
Dlaczego nie wyśle tego swojego dzieciaka do jakiejś prywatnej szkoły? - przemknęło przez myśl dyrektorce.
Skrzywił się nieco.
No tak... czas to pieniądz – pomyślała z ironią. - Szkoda, że nie potrafi go znaleźć wystarczająco dużo dla swojego syna.
Z powrotem podniósł wzrok na kobietę. Kąciki jego ust delikatnie uniosły się do góry, po czym momentalnie opadły. Wiedziała już, co nastąpi za chwilę.

Szablon wykonała Shalis dla WioskaSzablonów przy pomocy AlexOloughlinFan, subtlepatterns.