czwartek, 15 czerwca 2017

Fundamenty - Rozdział XXXIV

Dwie godzinki i jestem – pomyślał z entuzjazmem, jednocześnie zgłaśniając samochodowe radio. Musiał przyznać, że nawet trochę stęsknił się za Białymstokiem. Tutaj brakowało mu nie tylko kolegów, z którymi w większości znał się już dosyć długo, ale też tego tempa charakterystycznego dla większego miasta. Nie żeby lubił być wzywany na zdarzenia, ale jakoś trudno było mu się odzwyczaić od tego rytmu pracy, kiedy non–stop był w ruchu, kiedy liczył się czas.
W Suwałkach większość czasu, jak do tej pory, spędził za biurkiem, żmudnie przeglądając zgłoszenia o zaginięciach. Wziął udział w kilku przesłuchaniach, nawet zatrzymał dwie osoby. Ale nic poza tym. Wszystko toczyło się powoli, na spokojnie. Nikt nie stał im nad głowami i nie oczekiwał szybkich postępów. W pewnym sensie było aż za wolno i za spokojnie. Wprawdzie działo się tak ze względu na charakter sprawy, ale komisarzowi jednak czegoś brakowało. Tego dreszczyku emocji, ciągłego napięcia. W Białymstoku nie miał czasu na rozmyślanie o swoich problemach. Tam musiał cały czas działać, szukać, jeździć, rozmawiać. Tutaj natomiast, wydawało mu się, że miał zbyt wiele czasu, co sprawiało, że sam zaczynał przytłaczać się różnymi niepotrzebnymi myślami.
Ale nie teraz. Teraz był tylko on, muzyka płynąca z radia i droga, na której musiał się maksymalnie skupić. Innymi rzeczami będzie się martwił kiedy indziej.
Szablon wykonała Shalis dla WioskaSzablonów przy pomocy AlexOloughlinFan, subtlepatterns.