piątek, 24 lutego 2017

Idziecie jak burza! [KONKURS]


Na pewno zaobserwowaliście przerwę w pojawianiu się kolejnych rozdziałów "Fundamentów". Spokojnie! Cały czas jest z Wami i zaraz zabieram się za składanie e-booka pierwszej części, którego będzie mogli już wkrótce pobierać.

Kiedy dokładnie? To zależy już tylko od Was. Jesteście już coraz bliżej! Szczegóły we wpisie.

piątek, 17 lutego 2017

Fundamenty - Rozdział XXIII + KONKURS

Spotkali się następnego dnia o dziewiątej w sali konferencyjnej, która jeszcze przedwczoraj przeżyła oblężenie tłumu rozkrzyczanych i rozemocjonowanych dziennikarzy. W sprawie posła nic się w zasadzie nie zmieniło. Joanna Przybysz i Maciej Strzeliński, po długich namowach ze strony policjantów, na wniosek prokuratury zostali tymczasowo aresztowani. Nie oznaczało to jednak wcale wygranej. Należało dokończyć śledztwo, a potem przetrwać i zwyciężyć sądową batalię, która z całą pewnością nie będzie należała do szybkich, łatwych i przyjemnych. Czachor liczył po cichu na to, że jego udział w rozprawie zostanie ograniczony do minimum. Pójdzie, powie o tym czego się dowiedział i tyle. Nie miał ochoty biegać teraz po sądach, zważywszy na to, że wkrótce czekało go przesłuchanie w sprawie zabójstwa na Składowej. Już wyobrażał sobie te utkwione w nim spojrzenia. Pytanie, dopytywanie. Konieczność oglądania tego gnojka. Konieczność słuchania jego tłumaczeń, wyjaśnień. Dlaczego on go w zasadzie tam od razu nie odstrzelił? Przecież miał powód. Najwyżej dopowiedziałby, że mężczyzna chciał go zaatakować. Nikt by nawet pewnie w to nie wnikał. Wypełniłby tonę papierów i byłoby po sprawie. Skurwiel poszedłby do piachu. On miał jednak swoje zasady. Swoje pieprzone zasady. Czemu z nią kurwa wtedy nie poszedłeś? – to pytanie zadawał sobie od miesięcy. Kurwa, czemu?!
Wziął łyk wody z postawionej przed sobą szklanki. Nie myśl o tym –  powtarzał cały czas.

sobota, 11 lutego 2017

Fundamenty - Rozdział XXII

Zebrali się przed ósmą, żeby przygotować się do przesłuchania Strzelińskiego.
– Dobra, panowie – odezwał się podinspektor Górski, opierając się o biurko. – Czyli wiecie co i jak?
Niemal jednocześnie pokiwali głowami. Takt. Dyskrecja. Wyczucie. Ostrożność. Te słowa padały w ciągu ostatnich kilku minut zbyt często. Czachor żałował, że żyją w takich, a nie innych czasach. Jeszcze dwadzieścia lat temu... Pomijając już nawet milicję. Słyszał z opowieści starszych policjantów, jak dawniej się to robiło. W latach dziewięćdziesiątych, gdyby pojawiła się szczera chęć udupienia takiego posła i jego zboczonego synalka, nie było by z tym najmniejszego problemu. Dzisiaj jednak było inaczej. Prawa człowieka. Prawa obywatela. Prawa podejrzanego. Prawa przesłuchiwanego. Komisarz zastanawiał się czasem na cholerę ktoś to wszystko wymyślił. Oczywiście był zdecydowanym przeciwnikiem wymuszania zeznań, ale... W pewnych przypadkach niektórzy aż prosili się o przypierdolenie im w łeb w celu zachęcenia do rozmowy. Tutaj jednak niestety w grę nie wchodziło nawet wzbudzenie poczucia strachu. Mieli do czynienia ze świętą krową. Po prostu pierdoloną świętą krową.

sobota, 4 lutego 2017

Fundamenty - Rozdział XXI

  Z prokuratury, mieszczącej się tuż obok komendy, wyszli około siedemnastej. Mimo stosunkowo wczesnej pory Artur czuł się jak gdyby była co najmniej dwudziesta trzecia. Temperatura musiała wynosić teraz z jakieś trzydzieści stopni. Do tego zero wiatru, zero wilgoci. Ogromna duchota. Komisarz najchętniej wskoczyłby do jakiegoś jeziora albo po prostu zasnął. Rozmowa z prokurator Jolantą Cieślak nie należała do przyjemnych. Z trudem udało im się ją przekonać do przedstawienia zarzutu posiadania pornografii dziecięcej synowi Strzelińskiego. Samego posła mieli przesłuchać jutro, ale z wyraźnym zastrzeżeniem, że mają zrobić to w jej obecności. Czyli tym razem jakiekolwiek próby wzbudzania strachu czy rzucania dwuznacznych słów całkowicie odpadały. Zresztą, Czachor wątpił, że takie metody poskutkowałyby na posła. Jak większość osób, zasiadających w polskim sejmie, miał zapewne poczucie bezkarności, którą w pewnym stopniu dawały mu, na pierwszym miejscu, pozycja społeczna, a dopiero na drugim, immunitet.

czwartek, 2 lutego 2017

Fundamenty - Rozdział XX

 – O kurwa. – Wojciechowski pokręcił głową, obserwując nadal siedzącego w sali przesłuchań syna posła Strzelińskiego. – Młody po nią pojechał, ta? – zwrócił się do stojącego obok z założonymi rękoma komisarza.
Czachor przytaknął mu tylko ruchem głowy. Z niedowierzaniem patrzył na tego młodego człowieka. Ile on mógł mieć lat? Najwyżej dwadzieścia parę. Co siedziało w jego głowie? Jakim skurwielem trzeba było być, aby coś takiego robić? Na początku Artur myślał, że owszem – ma do czynienia z pedofilem, ale takim, który nie posuwa się do żadnych czynów, z wyjątkiem chorego fantazjowania i samo zaspokajania się przed roznegliżowanymi zdjęciami kilkuletnich dzieci, ściągniętych z zagranicznych serwerów. Mylił się... Ten sukinsyn robił to od co najmniej dwóch, trzech lat. Krzywdził kogoś, kto nie był niczemu winien. Niszczył komuś całe życie. Był po prostu jebanym zwyrodnialcem. Jego tatuś też.
– Co robimy? Czekamy na nich? – zapytał po chwili ciszy podkomisarz.

środa, 1 lutego 2017

Fundamenty - Rozdział XIX

– Dobrze – rozpoczął Czachor. – Tak więc od początku. Co robiłeś w nocy z dziewiątego na jedenastego lipca?
Do Artura, Wojciechowskiego i młodego Strzelińskiego dołączył adwokat Zygmunt Michalski. Był to starszy człowiek z nieco siwiejącymi włosami i krótko przystrzyżoną szarawą bródką. Na nosie miał okrągłe okulary w cienkich oprawkach, które dodawały mu nieco powagi. Mówił spokojnie i rzeczowo. Widać było, że jest profesjonalistą. Podobno był to jeden z współpracowników posła, kiedy tamten był jeszcze adwokatem. Komisarz nie obawiał się jednak zbytnio mecenasa, mimo iż domyślał się, że ten należy do miejscowej prawniczej elity. Jego plan po raz kolejny zadziałał. Wzbudził w chłopaku pożądany strach. Wiedział, gdzie powinien uderzyć. Czego będzie bał się najbardziej. A tacy skurwiele jak on, boją się najbardziej ujawnienia ich chorych fascynacji. Wystarczy odpowiednio wykorzystać sytuację, a powiedzą i zrobią wszystko, byleby uniknąć ogromnego wstydu i długotrwałej, jak i nie dożywotniej, stygmatyzacji, zresztą bardzo słusznej, ze strony społeczeństwa. Czachor obawiał się tylko trochę późniejszych oskarżeń o wymuszanie zeznań, ale patrząc na Macieja Strzelińskiego i jego "szczerą chęć współpracy" ryzyko było niewielkie, o ile nie znikome. Zresztą wiedział, że to on dźgnął ojca nożem. Nie miał ku temu żadnych, nawet najmniejszych, wątpliwości. Oczywiście, zgodnie ze swoją naturą, zamiast zeznań "skruszonego" przestępcy, wolałby mieć twardy dowód rzeczowy, ale nie zawsze było to możliwe i takie proste.
– Byłem w domu – zaczął powoli opowiadać syn posła. – Oglądałem film.
Ciekawe jaki... – pomyślał ze złością komisarz.
Szablon wykonała Shalis dla WioskaSzablonów przy pomocy AlexOloughlinFan, subtlepatterns.