poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Fundamenty - Rozdział XXXI

Rozdział może zawierać elementy nieodpowiednie dla osób poniżej 18. roku życia.

Trzymając się za ręce, powoli przemierzali suwalskie uliczki, na których zaczynały zapalać się już latarnie. Powietrze zrobiło się całkiem przyjemne. Oddychał głęboko, co chwila przymykając oczy. Starał się zapomnieć o całym dniu, o tym paskudnym zapachu wódki i papierosów w domu Szymańskiego. Czuł lekki ból w okolicach skroni. Chciało mu się spać. Ale kiedy tylko kątem oka spojrzał w jej stronę... Wszystko inne przestawało istnieć. Była taka piękna. Czuł zapach jej perfum. Pewnie drogich jak cholera. Ale on byłby teraz gotowy jej wszystko kupić. Nawet gdyby musiał na to oszczędzać miesiącami, latami. Zrobiłby wszystko, czego by zapragnęła.
Zbliżali się do bloku, w którym mieszkała. Nie chciał, aby to się kończyło. Chciałby z nią tak spacerować, jak gdyby nie istniało jutro, jak gdyby nie było tych wszystkich rzeczy do zrobienia, spraw do załatwienia. Jak gdyby na świecie byli tylko on i ona. Nikt i nic więcej. 
Zatrzymali się. Stanęła naprzeciwko niego. Patrzyła mu prosto w oczy. 
– To jak? – Uśmiechnęła się czarująco, spoglądając w kierunku apartamentowca. – Wejdziesz, bohaterze?

Nie mógł jej teraz odmówić. Pomimo tych wszystkich wątpliwości i obaw. Znalazł skarb. Nie mógł go utracić. Przypomniał sobie dzisiejszą rozmowę z Przemkiem. Chyba dopiero podczas niej uświadomił sobie jak wielkie szczęście mu się przytrafiło. Szczęście, które miało na imię Małgosia i stało właśnie przed nim. I to właśnie niego zapraszało, aby na dobre wszedł do jego życia.  
Pokiwał głową, delikatnie się przy tym uśmiechając. Czuł, że robi dobrze, że tak właśnie powinien postąpić. Chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę wejścia. Kiedy znaleźli się w windzie jeszcze raz na niego spojrzała. Tymi swoimi pięknymi ciemnymi oczami. Zobaczył w nich dwie radosne iskierki.
Chwilę później przyciskała go już do ściany i namiętnie całowała. Była tak podniecona, że ledwo powstrzymała się, aby nie rozpiąć mu koszuli jeszcze przed wejściem do mieszkania. Czuł jej przyśpieszony oddech, jej miękkie piersi wtulone w jego ciało. Kręciła go. Chciał to zrobić. Teraz już był pewien. Zaczął jeszcze mocniej, jeszcze szybciej muskać jej słodkie wargi. Winda zatrzymała się na właściwym piętrze, oznajmiając to charakterystycznym dźwiękiem. 
Spojrzeli po sobie. Oboje się uśmiechnęli. Jej uśmiech... Taki szczery, pociągający. Jej piękne perłowe zęby. Stanęli przed drzwiami. Nie przestając go całować, dobyła jedną ręką z torebki klucze.
Weszli do środka. Przepchnęła go w stronę salonu. Chciała tego. On też. Oboje chcieli. Zaczęła rozpinać mu koszulę. On ściągnął z niej obcisłą bluzeczkę. Chwilę później leżała już na skórzanej kanapie. On był tuż nad nią. 
Udało się – pomyślała, odczuwając jednocześnie radość i swego rodzaju ulgę. Czekała już wystarczająco długo. No i się doczekała.
Rozpięła guzik w jego dżinsach. On, nachylił się do niej jeszcze bardziej. Pocałował prosto w usta i wsadzając rękę pod plecy dziennikarki, otworzył zapięcie czarnego stanika. Jednym szybkim ruchem ręki rozpięła rozporek jego spodni i zsunęła je w dół. 
Kiedy miał ściągnąć jej biustonosz, poczuł wibracje okolicach łydki, na której wysokości znajdowała się teraz kieszeń jego spodni. Zwykle nosił wyciszony telefon, przez co nie zawsze  odbierał za pierwszym razem. Że też akurat teraz musiał mieć tę świadomość, że ktoś do niego dzwoni... W tak pięknym momencie. Zawahał się. Co powinien był zrobić? O tej porze to pewnie nic ważnego – pomyślał. No ale jeśli, to jednak coś pilnego – zastygł w bezruchu nad leżącą pod nim Małgosią. 
Dziennikarka spojrzała na niego pytająco. Wewnątrz czuła teraz ogromny niepokój. Rozmyślił się? Jednak nie chce? Nie kocha mnie? – te pytania mnożyły się teraz w jej głowie.
– Telefon – wyjaśnił nieśmiało, nadal nie wiedząc jak powinien postąpić.
Dopiero po chwili odważył się na nią spojrzeć. Było mu tak strasznie głupio... Znowu poczuła ulgę. I radość. Uśmiechnęła się szeroko. Ledwo powstrzymała wybuch śmiechu. Czyli to tylko telefon –  tłumaczyła sobie. Czyli jej obawy były bezpodstawne. Raczej... Na pewno – próbowała się uspokoić.
– Odbierz – zachichotała kokieteryjnie.
Powinienem? – zastanawiał się. Ona pewnie tak naprawdę nie chce, żebym odbierał – myślał zdenerwowany całą tą niezręczną sytuacją. Po cholerę on w ogóle wyjeżdżał z tym telefonem? Po co w ogóle coś mówił? Trzeba było nie przerywać, zdjąć jej stanik, pozwolić, aby ściągnęła mu majtki i zrobić to, co powinien w tym wieku już dawno mieć za sobą. 
I trzeba było tak zrobić. Teraz. Pieprzyć telefon – uznał, zrzucając z dziewczyny biustonosz i ponownie zbliżając się do jej ust.
– To pewnie nic ważnego – wyszeptał, na nowo rozpoczynając namiętny pocałunek.
Cały czas jednak odczuwał pewien niepokój. Co jeśli to rzeczywiście coś ważnego? Praca policjanta polegała na tym, że pracowało się praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Owszem, to mógł być jakiś zwykły telefon, być może dzwoniła nawet jakaś upierdliwa paniusia z call center. Ale co jeśli dzwonił Przemek, dyżurny, komendant Stępień albo inspektor Dembowski? Co jeśli, on – komisarz Czachor, był teraz pilnie potrzebny? Czemu ty, kurwa, musisz taki być – pomyślał ze złością o samym sobie. – Wiecznie czymś się przejmujesz. Chuj, nie jesteś jedynym policjantem w tym kraju. Raz poradzą sobie bez ciebie. No ale...
– Czyli jednak nie odbierze pan, panie komisarzu? – zapytała figlarnie, kiedy oderwał od niej usta.
Znowu poczuł wibracje. Czemu nie mogła całkiem ściągnąć mu tych spodni? Czuł jak dostaje potężnej erekcji. Miał wrażenie, że jego penis za chwilę przebije majtki. Gdyby nie ten pieprzony telefon, to pewnie by już w nią wchodził. Chciał to zrobić. Kurwa, jak on chciał to zrobić! Ale ten jebany telefon...
– Odbierz. – Jej ton głosu zmienił się w nadzwyczaj stanowczy.
Zawahał się. Teraz chyba mówiła naprawdę serio. Popatrzył na nią. Miała taki piękny, kształtny biust. Taki zgrabny, umięśniony brzuszek. Czemu ty, do cholery, jesteś takim debilem? – pytał cały czas samego siebie.
– No odbierz, no – powtórzyła. – Upewnisz się, że to nic ważnego i będziemy mieli spokój –  dodała nieco łagodniej.
Zawstydzony podniósł się z kanapy. Była zła. Może nie tyle zła, co niezadowolona. Widział to. Znowu ją zawiódł. Kurwa... Ale jeśli to rzeczywiście coś ważnego... 
Wyjął telefon i kiedy miał sprawdzić nieodebrane połączenia, ten znów zadzwonił. Rzucił szybko okiem na wyświetlacz, po czym odebrał.
– Czachor – przedstawił się. Zawsze tak robił, kiedy dzwoniono na służbowego SIMa.
– Cześć. Tu Sławek. Dyżurny – odezwał się nieznajomy mu głos. Numer jednak się zgadzał. Dzwoniono z komendy na Pułaskiego.
– Cześć. Co jest? – zapytał, jednocześnie spoglądając na zegarek. 
Było już całkiem późno. Czego, do cholery, mogli od niego chcieć o tej porze?
– Słuchaj – zaczął oficer. – Jak chłopaki kończyli w tych Klimiankach, to wróciły dzieci tego faceta.
– No i? – Spojrzał w kierunku Małgorzaty, jak gdyby oczekiwał od niej teraz zrozumienia.
Dziennikarka leżała wciąż w tej samej pozycji, tępym wzrokiem wpatrując się w komisarza.
– I słuchaj, najstarszy chłopak ma skończone osiemnaście lat i koniecznie chce z wami mówić. Twierdzi, że ma ważne informacje – wyjaśnił policjant.
Czachor dokonał szybkich obliczeń. Mieli rok 2016. Szymańska zaginęła w 2005. Chłopak miał wtedy z jakieś siedem lat. Mało... Ale mógł coś rzeczywiście pamiętać.
– Jakie informacje?
– No upiera się, że wie co się stało z jego matką, ale chce koniecznie gadać z prowadzącymi śledztwo. Dzwoniłem do Przemka i Maćka, ale żaden nie odbiera – tłumaczył.
No tak... – pomyślał poirytowany. Po raz kolejny spojrzał na leżącą na kanapie Małgosię. Było mu potwornie głupio. Z jednej strony mógłby powiedzieć, że dzisiaj nie może i pogada z chłopakiem dopiero jutro. Ale z drugiej strony, być może miałby już coś na jutrzejsze przesłuchanie Szymańskiego. Poza tym czułby się chyba jeszcze bardziej głupio niż w tym momencie, gdyby zamiast wysłuchać syna zaginionej, który twierdził, że ma istotne informacje dotyczące sprawy jego matki, zostałby u Małgosi na noc, aby uprawiać seks. Ktoś od ponad dziesięciu, w zasadzie jedenastu lat, przeżywał koszmar, tęsknił za swoją matką, dzisiaj na dodatek zabrano mu ojca, a on miałby mu kazać czekać do jutra, bo miał akurat ochotę na chwilę przyjemności? Nie mógł tego zrobić. W zasadzie mógł... Tylko tak jakoś nie potrafił... 
– Dobra. – Wypuścił powoli powietrze z ust. – Będę za jakieś piętnaście, dwadzieścia minut.
– Przepraszam – odezwał się do dziewczyny, kiedy schował telefon i zaczął z powrotem nakładać spodnie. – To naprawdę bardzo ważne. – Starał się zabrzmieć, jak najbardziej pewnie, pomimo całego strachu, który odczuwał.
Zezłości się? Skończy z nim? Powie, że ją rozczarował, upokorzył?
– W porządku – odpowiedziała mu z kiepsko udawanym uśmiechem, kiedy sięgała po leżący na podłodze biustonosz.
Teraz to dopiero spieprzyłeś – pomyślał ze złością.
– Naprawdę bardzo cię przepraszam – powiedział, kiedy stali już przy drzwiach. – Taką mam...
– Ciii. – Przyłożyła mu palec do ust, a po chwili pocałowała. – Rozumiem, bohaterze. Kiedyś to dokończymy – wyszeptała.


=> Rozdział XXXII

5 komentarzy:

  1. "Rozdział może zawierać elementy nieodpowiednie dla osób poniżej 18. roku życia" - wiedziałam, że to coś dla mnie :D Rozdział zostanie chyba moim ulubionym :)

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich fragmentów "18+" w "Fundamentach" jeszcze parę jest. I to bardziej soczystych niż ten, więc bądź czujna - wkrótce się pojawią :D

      Usuń
  2. To wspaniałe, że młody chłopak pisze. Z tego, co obserwuję, to dzisiejsi młodzi mężczyźni mają problem z napisaniem tego, co chcą przekazać. Mimo erotyzmu tekst według mnie jest bardzo delikatny, dlatego wulgaryzmy tu nie współgrają. O wiele lepiej byłoby bez nich :-)
    Od dawna szukałam na blogach jakiegoś dłuższego opowiadania i w końcu znalazłam! A właściwie to Ty mi się podłożyłeś, dodając na fb link pod moim postem na grupie. Dziękuję Ci za to! :-) życzę dalszego rozwoju, zacznę czytać od początku i będę śledzić dalsze losy komisarza :-)

    Zapraszam http://lepszaodsiebie.blog.pl/2017/04/19/pokolenie-wizerunku/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! Zwykle staram się nie afiszować ze swoim wiekiem, bo ludzie mają to do siebie, że lubią szufladkować. Młody - mało wie, nie napisze dobrego tekstu, a już na pewno nie książkę. Ale w moim przypadku zdanie często zmieniali po przeczytaniu paru stron "Fundamentów" :D
      Co do wulgaryzmów, wiem że mogą niektórych razić i generalnie gryzą się z klimatem tego rozdziału. Jednak pojawiają się one "z perspektywy" Czachora, który baaaaardzo stresuje się całą sytuacją. A dla niektórych przekleństwo, nawet te w myślach, jest naturalną reakcją na stres.
      Cieszę się, że postanowiłaś zostać z komisarzem i Małgosią na dłużej. Życzę miłej lektury i liczę na kolejne komentarze oraz wskazówki ;)
      Na Twojego bloga oczywiście zajrzę!

      Usuń

Szablon wykonała Shalis dla WioskaSzablonów przy pomocy AlexOloughlinFan, subtlepatterns.